Agnieszka i Wojtek, cóż by o nich napisać… Może, że są absolutnie odjechani, a praca z tak wyluzowanymi ludźmi to nie praca tylko jakaś totalna przyjemność?
Przyjrzyjcie się dobrze sukni ślubnej Agnieszki. Kiedy ją zobaczyłam moja wielka miłości do rustykalnego klimatu, kwiatków, wianków i koronkowych lejących wdzianek nagle wyparowała, a serce otworzyło się na nowoczesność i elegancję. Co za styl i klasa. Dodatkowo Aga umiejętnie wpasowała do stylizacji piękny bukiet polnych kwiatów. Aha..no i te buty…. nie mam pytań ;) Buty to także osobna anegdotka: ta piękna szpilka przyczyniła się do małego wypadku na schodach z udziałem Panny Młodej, który niestety skończył się poważnie skręconą kostką. Ale co na to Agnieszka? „Ja nie będę tańczyć na swoim własnym weselu?? Nigdy w życiu!” I tak wesele skończyło się kilku miesięczną rehabilitacją :)
Wojtku i Ago! Życzę Wam wszystkiego najlepszego! Jesteście super! <3